w wieku 81 lat, biolog, ornitolog, ekolog, publicysta, autor wielu książek, badacz Puszczy Białowieskiej oraz obrońca przyrody, który wielokrotnie wspierał działania ekologicznych organizacji pozarządowych.
Profesor zmarł w wieku 81 lat, biolog, ornitolog, ekolog, publicysta, autor wielu książek, badacz Puszczy Białowieskiej oraz obrońca przyrody, który wielokrotnie wspierał działania ekologicznych organizacji pozarządowych.
Warto przywołać słowa Profesora Ludwika Tomiałojcia
z tekstu „Manifest
ochrony przyrody. Apel do rodaków o sprzeciw wobec kontrrewolucji
ekologicznej” (Miesięcznik Dzikie Życie, 7-8/2001): „Gdyby ktoś zapragnął
zamienić Wawel lub Klasztor Jasnogórski w dochodowy hotel lub kasyno gry,
reprezentanci narodu uznaliby to za świętokradztwo. Kiedy jednak Ustawa stwarza
furtki dla uczynienia tego samego ze świątyniami ojczystej przyrody,
wprowadzając nawet zapis o możliwości ich zmniejszania
i likwidowania, parlamentarzyści przyklaskują temu ochoczo. Oto miara
tkwiącej w wielu oświeceniowej jeszcze pogardy dla dziedzictwa
przyrodniczego, choć jego odtworzenie w razie zniszczenia jest znacznie
trudniejsze od odrestaurowywania wytworów rąk ludzkich”.
W ostatnim
wywiadzie dla „Dzikiego Życia” z listopada 2019 r. mówiąc
o ochronie przyrody w Polsce podkreślał: „Minister środowiska
powinien być wicepremierem, bo przecież to ten resort powinien wyznaczać
dalekosiężną i zrównoważoną przyszłości kraju. Minister środowiska powinien
być co najmniej równorzędny ministrowi finansów czy gospodarki” oraz „Lata 90.,
mówiąc pokrótce, to były lata, kiedy dominowała ideowa ochrona przyrody.
Uosabiała ją najlepiej postać Ministra (wówczas jeszcze) Ochrony Środowiska,
profesora Stefana Kozłowskiego, świetnego fachowca”.
Niestety 2 dekady XXI wieku to demolowanie i zasad i
fizycznie przyrody, zawyżanie norm i poziomów alarmowych oraz kundlowacenie
prawa, tak aby politycy i urzędnicy nie musieli się trudzić chroniąc powietrze,
przyrodę. Minister - już nie Ochrony środowiska, ale Środowiska - Szyszko
osiągnął wyżyny destrukcji.
Przenieśmy to na grunt poznański. Czyż nasz magistrat i
większość radnych (niestety tylko większość) nie wie o potrzebie ochrony w
miesicie środowiska przyrodniczego, klinów zieleni, starych drzew, jakości
powietrza, świata fauny? Gdy zapytać kogoś z nich to oczywiście wie, ba,
popiera. Jednak jak przychodzi do podejmowania decyzji to jakoś zwykle
ważniejsze są przychody miasta, interes przemysłowca, dewelopera czy
prominentnego inwestora rynki nieruchomości.
Zastępcę prezydenta zarządzającego Ochroną środowiska w
Poznaniu, tak jak w innych miastach Polski, wybiera się w negocjacjach
koalicyjnych na samym końcu, jakby był najmniej ważnym członkiem władz
miasta, powoływanym do funkcji podrzędnej i dlatego zwykle powierzanej
słabszemu koalicjantowi.
Żegnamy Profesora Ludwika Tomiałojcia z wielkim
żalem i smutkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz