Zieleń drzewa

 Rola i granice ilościowe martwego drewna w lasach.

Zebranie KDO środowisko w dn. 12 lipca

Poświęcone arcy ważnemu i dyskusyjnemu tematowi

- Prezentacja wprowadzająca – prof. UPP dr hab. Andrzej Mazur, Katedra Entomologii Leśnej

 W dyskusji wypowiadały się wszystkie strony zainteresowane tematem: naukowcy, leśnicy z Regionalnej Dyrekcji LP w Poznaniu i z Zarządu Lasów Poznańskich, przyrodnicy z organizacji pozarządowych

- podsumowanie i wnioski dla lasów komunalnych Poznania


 

Niewątpliwie wszyscy mówcy wypowiedzieli się za pozostawianiem martwego drewna w lasach. Jak akcentował prof. Mazur ilościowo uzależnione powinno być od funkcji lasu – mniej w lasach gospodarczych więcej w pozostałych. W lasach komunalnych i ochronnych miast poza zapewnieniem drożności i bezpieczeństwa ciągów spacerowych dla utrzymani (utrzymania – a nie powiększania) bioróżnorodności warto pozostawiać znaczące ilości martwego drewna. Prof. Mazur wspominał o wartości +- 20m3 na ha w lasach państwowych. Ta wartość nie ma jednak bezwzględnego znaczenia - decydują lokalne uwarunkowania i oceny specjalistów  (pytanie jakich specjalistów – wiemy, że jest konflikt pomiędzy specjalistami leśnikami a ekspertami nie-leśnikami).

Interesujący graf przedstawił dr mikołaj Kaczmarski  (organizacja pozarządowa) obrazujący skalę martwego drewna w lasach z zależności od pozostawienia go w lesie, połowicznego usunięcia i w LP.

Dr Tomasz Knioła (org.pozarządowa, Klub Przyrodników) przedstawił szereg argumentów za pozostawianiem całego martwego drewna w lesie.

Prof. Mazur argumentował, że w zależności od kondycji lasu, duże ilości martwego drewna mogą stymulować rozwój  szkodników drzew  (entomologia zna 700 gatunków owadów, niektóre grupy owadów są wręcz zabójcze dla lasów) przyczyniając się do dalszego pogorszenia jego kondycji czy nawet oby=umarcia (np. kornik drukarz).

 

W jednej z wcześniejszych rozmów dyr. ZLP Broński wspominał o innych zagrożeniu w lasach - pożarami. Martwe drewno potęguje szybkość rozprzestrzeniania się pożaru. Może więc nie należy pozostawiać martwego drewna, w miejscach, albo w pobliżu, które mogą być licznie odwiedzane przez ludzi i narażone na potencjalne zaprószenie ognia.

 

wiesław rygielski

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Ogród wymuskany ... czy lekko zdziczały?

Krystyna Romanowska   29.03.2021 "Wysokie Obcasy"


Biały żwirek, przycięte tuje, wszystko pod linijkę. Taką mamy wizję zadbanego ogrodu? A ty byś chciała, żebyśmy zdziczeli. My i nasze ogrody. I w ogóle wszystko.

Tak. Zdziczejmy. Wyrzućmy z naszych działek ten biały żwirek, a przede wszystkim przestańmy ścinać drzewa. Widzę niepokojącą tendencję: ludzie kupują działkę i zatrudniają firmę, która ją oczyszcza. Co to oznacza? Że wycina wszystko w pień. Przeoruje. Przywozi nową glebę, na której od 30 lat rosła kukurydza i nie ma w niej żadnych mikroorganizmów, które wspomagają wzrost i rozwój roślin. Przywraca ją do takiego stanu, żeby można było budować i założyć ogród. Wszystko od nowa.

Co jest w tym złego, że ludzie chcą zabawić się w Boga, stworzyć od nowa świat? A w siódmym dniu odpocząć?

W jakimś stopniu rozumiem tę potrzebę nowości, ale uważam także, że pielęgnowanie tradycji jest ważne. Tymczasem mało kto, kupując dom po kimś, czy obejmując po rodzicach, nie wyrzuca żadnego noża czy drewnianej łyżki, mebli. Raczej pruje wnętrze do gołych ścian. Mam w swoim życiu epizod z drzewem morelowym. Wstydliwy. Pierwszą decyzją, kiedy zamieszkałam w domu po rodzicach, było wycięcie wielkiego grubego drzewa morelowego, które – jak uważałam – zacienia mi połowę ogrodu. Chciałam zrobić wymarzone wrzosowisko, a ono w tym przeszkadzało. Postanowiłam: „posadzę taką samą morelkę, tylko będzie młoda i będzie rodzić fajne owoce”. Młoda morelka dzisiaj jest stara, owoców nie ma i nie wygląda jak tamto drzewo, które ścięłam. I średnio ją lubię. Przypomina mi o błędzie z przeszłości.

Pracujesz z ludźmi przy zakładaniu ogrodów. Jak przekonujesz ich do ogrodów nie spod linijki?

Używam argumentów, że ogród będzie „mniej obsługowy”, będzie wymagał mniej pracy. Mówię: „ogrody naturalistyczne wybaczają niedostatki pielęgnacji”.

Chwasty nazywam „roślinami spontanicznymi” i od razu brzmi to lepiej. Mówię: „rośliny spontaniczne będą widoczne na białym żwirku, dlatego zrezygnujmy z niego”. Nie trzeba będzie tak pilnie sprzątać i pielęgnować.

Z reguły początek wygląda tak, że przyjeżdżam, widzę działkę, na której nic nie ma. Pytam: - Czy tu nic nie rosło? - Rosły takie drzewa, ale przyszedł pan i powiedział, że są stare, spróchniałe i trzeba je wyciąć. Oczywiście, że je wycięliśmy i chcemy posadzić ładne nowe drzewa – mówią.

A ja myślę o mojej moreli. Szybko się okazuje, że ludzie jednak de facto żałują wycięcia starych drzew i właściwie to by je zostawili. Ale są pod wpływem naszej kultury ogrodniczej, która jest – co tu kryć - paskudna. Nigdzie poza Polską nie ma ogrodów, w które ludzie wkładają tyle pieniędzy ile u nas, a później robią tyle zabiegów, żeby je utrzymać. Białe żwirki, obrzeża, nieskazitelne trawniki, przystrzyżone krzewy i drzewa – nigdzie indziej ludzie nie zadają sobie tyle trudu!

Bo widzą takie ogrody w telewizji – trudno więc im się dziwić.

Niestety tak. Większość programów ogrodniczych pokazuje szkodliwe z biologicznego punktu widzenia metamorfozy ogrodów: wycinanie starych drzew i nowe nasadzenia – powtarzam: to ogromny błąd. Pamiętam z dzieciństwa, że ogród moich rodziców był zarośnięty, gęsto obsadzony z mnóstwem kwiatów i warzywami. Taki półdziki. Nie podobał mi się, za to ogród sąsiada z boku był szczytem moich marzeń: nowoczesny, uporządkowany, pod linijkę. Ta estetyka i nowoczesność była dla mnie jako dziecka – niewyrobionego estetycznie - uwodzicielska. Dzisiaj już nie jest, ale rozumiem, skąd może brać się tego rodzaju poczucie estetyki. Mam znajomą, która wielbi sztywne i nie pasujące do większości ogrodów świerki kłujące, bo takie rosły przy jej przedszkolu i wydawały się jej bardzo eleganckie. Inna kocha różaneczniki z kwiatostanami jak główka kapusty w ostrych kolorach, bo kojarzą jej się z luksusem retuszowanych zdjęć z zagranicznych czasopism. Młodzi ludzie częściej są już wolni od takich skojarzeń.

Na szczęście dla wszystkich, którzy chcą, żebyśmy zdziczeli, stały się modne ogrody bylinowe. One nie są pod linijkę.

Używam też argumentów: ogród to ekosystem. Im mniej pielęgnowany, tym bardziej odporny na rozmaite zawirowania klimatyczne, ale także na choroby i szkodniki. Im będzie miał więcej ogniw, więcej gatunków, bo będą wtedy w nim bardziej złożone sieci troficzne – tym lepiej dla jego trwałości. Oczywiście, ważne w tym wszystkim są drzewa. Dojrzałe, stare drzewo dobrze jest uczynić podstawą ogrodu. Można na kanwie takiego drzewa opowiedzieć historię swojego ogrodu. Stare drzewa, zwłaszcza owocowe, są ważne, bo tworzą mikroklimat dla wszystkich roślin, które ludzie chcą posadzić. Duże drzewa ratuję też tak, że proponuję posadzenie pod nimi różaneczników lub innych cienioznośnych i wymagających większej wilgotności powietrza roślin - one się tam lepiej czują. I ludzie na to przystają.

Dlaczego ludzie nie lubią starych drzew?

Bo uwielbiają wszystko co nowe. Na przykład nowe nasadzenia, które są kompletną pomyłką, bo większość z nich po prostu nie wyrasta. Mamy kulturę szybkiego obrotu i kult nowości. Bierzemy, zużywamy, wyrzucamy. Uważamy stare rzeczy za zbędne. Starszych ludzi i stare drzewa. Poza tym oddzieliliśmy się od przyrody, bo przestaliśmy być od niej zależni. Nie musimy z nią walczyć, nie rozumiemy jej i nie doceniamy. Skoro jej nie rozumiemy, stosunkowo łatwo jest zniszczyć coś, co jest dalekie. Nie czujemy empatii i bliskości.

Kiedyś ludzie żyli z drzewami, bo one po prostu były częścią ich świata. W każdym gospodarstwie sadzono jakieś duże drzewo - chociażby jako odgromnik. Sadzono drzewa dla cienia albo jako tzw. drzewo „bramne”, czy aleje, aby zaznaczyć granice posiadłości. U nas na Pogórzu Izerskim jako drzewa "bramne" sadzono parę lip albo kasztanowców, które rosły bardzo blisko domu. Towarzyszyły kilku pokoleniom rodziny mieszkającej w tym domu. Rosły i swoimi koronami ocieniały cały dach. Jakoś to nikomu nie przeszkadzało. Czy dzisiaj przeszkadzają, bo mamy kapitalizm? Pewnie tak, bo mamy wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zaspokajać swoje potrzeby, wygody, niezależnie od przyrody.

Nie widzimy bezpośrednich konsekwencji naszego postępowania.

Priorytetem stała się wygoda i bezpieczeństwo. Nie dostrzegamy tego, że drzewo nam coś może dać, ocienić nasze pole, zmniejszyć wpływ wiatru. Wygodą dla rolnika stał się sprawny przejazd dużą maszyną rolniczą przez pole.

Mieszkańcy miast nagle uznali, że zamiatanie liści unieszczęśliwia ich. Do tego wyolbrzymiamy ryzyka: postrzegamy drzewa jako niebezpieczne i spadające na samochody lub zabijające ludzi w samochodach tylko dlatego, że rosną przy drodze.

Ludzie spacerujący po parku mają w tyle głowy, że drzewo może na nich spaść. Kiedyś kompletnie się w ten sposób nie myślało.

Co ułatwia eksterminację drzew w mieście? Donosicielstwo? Ludzie denuncjują drzewa w mieście np. w taki sposób: „korzenie utrudniają mi wygodne dojście do śmietnika” albo „liście brudzą mój samochód” albo „gałęzie zacieniają mi mieszkanie”. W ten sposób wydają na drzewa wyroki śmierci, bo z reguły ekspertyzy dendrologiczne są niekorzystne dla drzewa, nawet jeżeli ono jest zdrowe. Po prostu spełnia się życzenie mieszkańca.

Jeżeli ktoś nie ceni drzewa, zawsze znajdzie na nie sposób. Drzewa cierpią w miastach, dlatego że dobrano złe gatunki do danego miejsca. Albo nieumiejętnie lub wcale nie pielęgnuje się wielkich drzew, które z czasem zaczynają stanowić zagrożenie. Poza tym, jak wiadomo, na drzewo można znaleźć milion paragrafów: a to, że dają cień, że zrzucają liście, że zagnieździły się na nich ptaki, że są na nich mszyce, a jeżeli drzewo jest lipą – spadź spada na samochody. A wiadomo, że to właśnie samochody są najważniejsze.

Skoro drzewa nie są ważne dla nas - ludzi, to często nie są ważne także dla projektantów. Wobec tego nie bierze się ich pod uwagę i wycina na prawo i lewo choćby po to, żeby ustawiać jakieś obrzydliwe wiaty śmietnikowe albo parkingi, aby mieszkańcy mogli z okien obserwować swoje samochody. Tutaj drzewo zawsze przegra.

Krzew też. Bo one są również masowo wycinane pod byle pretekstem. Pod śmietnikiem przy moim bloku rosła piękna forsycja. Podczas remontu trzy miesiące temu panowie ścięli ją, ponieważ nie chciało im się postawić drabiny pół metra dalej. I już na wiosnę nie zakwitnie. Cóż kogo obchodzi jakaś forsycja?

Ludzie to postrzegają tylko jako kłopot i robotę. Najlepiej to ściąć na zapas, żeby nie odrosło. Co można zrobić, jeżeli widzi się kogoś ścinającego drzewo/krzew? Przede wszystkim trzeba wstrzymać wycinkę, wyrazić sprzeciw, głośno krzyczeć: „proszę tego nie robić, proszę się zatrzymać, bo te drzewa tutaj mają rosnąć”. Trzeba poprosić o zezwolenie na wycinkę, bo ten, kto wycina, musi je mieć przy sobie. W wypadku jakichkolwiek wątpliwości (np. skończył się termin wykonania wycinki) trzeba zadzwonić do organu, który takie zezwolenie wydał. On powinien wstrzymać wycinkę i rozpatrzeć tę sprawę jeszcze raz. Oczywiście, tak się dzieje w sytuacji niemalże idealnej – niestety, w większości przypadków raz wydany wyrok śmierci na drzewa  - jest utrzymywany. Ale bywa, że uda się wykazać niekompetencję urzędnika, jeżeli jest się dostatecznie zdeterminowanym. Najlepiej poprosić o ponowną ekspertyzę drzewa. Zwykle urząd mówi: „nie”, ale wtedy trzeba znaleźć jakąś organizację NGO-s, która wystąpi z wnioskiem o dostęp do informacji o środowisku albo przekaże swojego fachowca pro bono.

Jak jeszcze oprócz ochrony drzew możemy przyczynić się do zdziczenia naszych miast?

Dla klimatu i adaptacji do zmian klimatu dużo ważniejsze jest to, czego nie robimy, niż to, co robimy. Zaniechanie jest bardzo dobre. Np. niegrabienie liści i niekoszenie trawników.

Albo nieudostępnianie jakiegoś terenu szerokiej publiczności i pozostawienie ekosystemu z niezniszczoną zieloną warstwą krzewów. Ja jestem np. zwolenniczką strefowania zieleni w mieście. Część obszaru to byłyby uporządkowane parki, gdzie ktoś, kto ma małą tolerancję na rośliny, które go dotykają, będzie mógł sobie przebywać. Inną część terenu można oddać przyrodzie, a w nią będzie się mógł zapuścić prawdziwy miłośnik przyrody i robić zdjęcia ptaków. Ludzie są różni, parki powinny być różne, bo ci ludzie mają różne potrzeby. Nie róbmy wszystkiego pod linijkę i zgodnie z gustem jakiejś grupy społecznej, która najgłośniej krzyczy. Ważne jest, aby przyroda była dostępna dla każdego w zasięgu nawet krótkiego spaceru. Niewielkie enklawy dzikości powinny być nawet w środku miasta. Nie wszyscy są w stanie z różnych powodów – fizycznych albo finansowych ograniczeń – pojechać do lasu.

W Polsce trwa akcja Moratorium dla drzew. Dołączyłaś?

To dla mnie oczywista sprawa. Z Moratorium dla drzew to jest dla mnie bardzo ważna chwila, kiedy wreszcie po tych wszystkich staraniach – a ja w dyskursie ochroniarsko-przyrodniczym, klimatycznym tkwię od 40 lat – marzenia o wspólnej pracy nad czymś dużym spełniły się. Wznieśliśmy się na metapoziom i zaczęliśmy prawdziwą rewolucję w myśleniu o drzewach. Już zdecydowanie za dużo ich wycięliśmy w bezsensownej pogoni nie wiadomo za czym.

https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,174612,26929541,bialy-zwirek-przyciete-tuje-wszystko-pod-linijke-taka-mamy.html#weekend#S.W-K.C-B.4-L.1.maly:undefined

------------------------------------------------------------------------------------------------------


“Trawnikowym ABC” wg op. Anki

http://aglomeracja.net/kosic-nie-kosic-trawnikowe-kontrowersje/#more-43947

--------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Jak nie łąka kwietna to trawa z mikrokoniczyną:  alternatywa dla koszonego trawnika - zgodna z naturą

      Pokochał już cały Zachód, a w Polsce wciąż jest jeszcze nowinką. Jej popularność na szczęście rośnie. I bardzo dobrze, bo ta innowacyjna mieszkanka nasion traw z mikrokoniczyną sprawdza się w niemalże każdych warunkach. Trawa z mikrokoniczyną to znakomita alternatywa dla tradycyjnych trawników. Na Zachodzie robi furorę, wykorzystywana jest nie tylko w przydomowych ogródkach, ale też na miejskich połaciach zieleni.

Służy przede wszystkim do siewu na terenach nieregularnie pielęgnowanych: działkach podmiejskich, trawnikach osiedlowych, przy obsadzaniu skarp itp. Na wielu obiektach użyteczności publicznej, stadionach ligowych, polach golfowych (m. in. torach wyścigów konnych Ascot, stadionie Old Trafford) znajdują się murawy z mikrokoniczyną. Coraz większą popularność zyskuje też w Niemczech, gdzie stosowana jest jako dodatek do mieszanek sportowych, rekreacyjnych i parkowych. Nadaje się również na trawniki reprezentacyjne z zastrzeżeniem, iż właścicielowi nie przeszkadza obecność koniczyny (dostrzegalna w zbliżeniu).



      Od kilku lat popularyzuje się w krajach starej Unii zakładanie trawników z dodatkiem mikrokoniczyny (w mieszankach trawy z mikrokoniczyną umieszczono karłową odmianę koniczyny 'Piruette' (Trifolium repens var. Pirouette), która dorasta do 3-10 cm wysokości. W wielu krajach trawa mieszana z koniczyną przyjęła się bardzo dobrze – zarówno na obszarach wiejskich, jak i w aglomeracjach miejskich.

Ze względu na brak potrzeby wykonywania częstych zabiegów pielęgnacyjnych, to jedno z najefektywniejszych rozwiązań na działki letniskowe, ogrody ROD, przy obsadzaniu skarp, w rowach, pasach zieleni itp. - a więc w tych miejscach gdzie nie możemy zapewnić intensywnej i regularnej pielęgnacji oraz do aranżacji zieleni miejskiej (np. na większych, otwartych terenach). Trawę z mikrokoniczyną można stosować jako jedyną mieszankę wysiewaną na danym terenie lub dodatek do trawników (zapewnia większą „gęstość” zielonego dywanu i żywozielony kolor). Dzięki dużym zdolnościom regeneracyjnym i możliwości niskiego koszenia nadaje się jako murawa na przydomowe place zabaw, rekreacyjne boiska. Jednocześnie jest to dobra opcja na typowy trawnik. Jednocześnie jest to dobra opcja na trawnik od zacienionej wystawy północnej. Przy regularnym koszeniu mikrokoniczyna nie wydaje nasion i pozostaje na stanowiskach gdzie zostaje wysiana.



Trawnik założony z wykorzystaniem mieszanek z mikrokoniczyną jest bardziej przyjazny dla środowiska i wymaga mniejszych nakładów niż standardowy trawnik – bez użycia chemicznych środków ochrony, przy zmniejszeniu nawożenia i ograniczeniu zużycia wody uzyskujemy trawnik, który ma ładniejszy wygląd i lepsze walory użytkowe. Bardzo dobrze toleruje niskie i częste koszenie, stąd mieszanki z jej udziałem mogą być stosowane do zakładania trawników o intensywnym typie użytkowania, rekreacyjnych, sportowych i dekoracyjnych.

Łąki kwietne to dla miasta sprawa trudna, wymagająca, trawnik z mikrokoniczyną może być dobrą popularną alternatywą.
   
Zalety zastosowania mieszanek gazonowych z mikrokoniczyną docenili słynący z konserwatyzmu i zamiłowania do pięknych trawników Brytyjczycy. Wyniki badań przeprowadzonych przez niezależne angielskie placówki naukowe i organizacje konsumenckie (patrz na www dlf.com) rekomendują mieszanki z dodatkiem mikrokoniczyny jako najlepszy wybór, tak pod względem przystępności cenowej, jak i jakości uzyskanego trawnika. Nic więc dziwnego, że coraz częściej znajduje zastosowanie na obiektach użyteczności publicznej, Mieszanka traw gazonowych z mikrokoniczyną to sposób na trawnik w zgodzie z naturą - warto spróbować!
    

Zalety:
- murawa zielona przez prawie cały rok przy małych kosztach utrzymania!


- trawnik nie wymaga nawożenia azotowego!


- obniżone zapotrzebowanie trawnika na wodę - murawa zielona podczas suszy


- trawnik dobrze toleruje niskie koszenie


- ograniczony rozwój chwastów eliminuje konieczność używania herbicydów przez co trawnik jest przyjazny dla środowiska

- dodatkowym atutem trawy z mikrokoniczyną jest fakt, że atrakcyjnie wygląda wczesną wiosną (jest żywozielony), W odróżnieniu od standardowego trawnika nie wygniwa pod pokrywą śniegową. Wczesną wiosną, gdy inne trawniki „straszą” nienaturalną barwą, ubytkami i zalegającą warstwą filcu. trawnik z mikrokoniczyną wyróżnia się pełną, ciemno-zieloną barwą.
Mikrokoniczyna bardzo dobrze znosi okres zimowy w warunkach klimatycznych Polski.

zdjęcie z www trawnik.com

 

1 komentarz: